Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:907.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:10
Średnia prędkość:18.47 km/h
Maksymalna prędkość:67.06 km/h
Suma podjazdów:7125 m
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:39.45 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Poranny Olsztyn i popołudniowe Rudniki - składana setka

Sobota, 2 sierpnia 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Upał dziś straszny. Jak dla mnie bardzo wykańczający. Dlatego też na rower najlepiej było wybrać się albo z rana albo pod wieczór. I tak właśnie zrobiliśmy, łącząc odpowiednio obydwa warianty, w efekcie czego w ciągu jednego dnia wyszły nam dwa różne wypady.

Rano wybraliśmy się z Tomkiem (Tofik83) do Olsztyna. Spotkanie pod skansenem i dalej przez Kucelin, potem cmentarz żydowski (gdzie trwa porządkowanie grobów) do Legionów i tutaj w teren przez Kamieniołom Prędziszów. powrót do Legionów, po czym ponownie w teren na Ossona. Podjazd pokonany za pierwszym podejściem. Zjazd z Ossona i czerwonym rowerowym w stronę Zielonej Góry. Tutaj podjazd (jak zwykle na dwa razy), po czym zjazd obok jaskini. Dalej kawałek asfaltem przez Kusięta i w prawo na zielony rowerowy, którym minęliśmy Towarne bokiem. Następnie asfaltem koło rynku i za leśnym w teren i podjazd na Biakło. Jak zwykle podjazd pokonany do połowy. Zjazd z Biakła i podjazd na Lipówki. Z Lipówek zjazd singielkiem do leśnego i potem na rynek na zasłużone dziś lody.

Powrót najpierw asfaltem w stronę Biskupic, potem pożarówką do końca, prosto terenem (przecinając główną drogę), po czym asfaltem obok nastawni i Guardiana. Następnie ścieżką wzdłuż rzeki i przez Kucelin do dworca PKP, gdzie żegnamy się z Tomkiem i dalej we dwójkę Alejką Pokoju wracamy do domu. Z tego wypadu wyszło nam nieco ponad 47 km.



Po południu udało nam się jeszcze umówić z Bartkiem (MisterDry) i Łukaszem na wypad do kamieniołomu Rudniki. Miejsce zbiórki przy Jagiellończykach i dalej przez Kucelin, cmentarz żydowski do Legionów. Tutaj w teren i przez Ossona (podjazd ponownie pokonany za pierwszym podejściem). Zjazd z Ossona, po czym w lewo wertepami i asfaltem w stronę Przeprośnej. Na Przeprośną podjazd terenem. Kawałek za sanktuarium Bartek prowadzi nas terenem w lewo. Jedziemy przez Grodzisko bardzo fajnym technicznym singielkiem nad skarpą. Tak oto docieramy do Jaskrowa. Tutaj odnajdujemy czarny szlak rowerowy, którym początkowo asfaltem, potem kawałek terenem wzdłuż pola (obok nowego czynnego kamieniołomu), kawałek lasem i znów asfaltem przez Konin jedziemy do Rudnik, gdzie udajemy się do kamieniołomu. W kamieniołomie kilka technicznych podjazdów i zjazdów, po czym ścieżką po trawie kierujemy się do drogi głównej.

Już na początku trasy powrotnej gubimy nieco drogę, ale w efekcie odnajdujemy właściwą trasę. Początkowo analogicznie jak wcześniej czarnym rowerowym - asfaltem przez Konin, kawałek lasem, terenowo wzdłuż pola i asfaltem przez Jaskrów do rzeki. Dalej Bartek prowadzi nas wzdłuż Warty do Mirowa, i od Mirowa ponownie wzdłuż rzeki aż do Tesco, w między czasie pokazując nam kilka fajnych technicznych singielków, szybkich stromych zjazdów i podjazdów. Tyle razy tędy jechałam i nie wiedziałam, że są tu takie fajne ścieżki. Mijamy Tesco, po czym przechodzimy pod trasą DK1 na drugą stronę, gdzie żeganamy się z Bartkiem i we trójkę jedziemy duktem wzdłuż Warty do Zawodzia, po czym dalej duktem przy rzece obok Galerii Jurajskiej do Krakowskiej i następnie ścieżką wzdłuż rzeki do linii tramwajowej. Dalej przez Niepodległości, gdzie przy Źródlanej żegnamy się z Łukaszem i we dwójkę obok zajezdni jedziemy w stronę domu. Dystans wycieczki wyniósł około 55 km.

Filmik z wypadu:


Takim oto sposobem wyszła nam dziś składana setka km. Jechało mi się dziś bardzo ciężko. Upał niestety wcale nie pomagał. Podczas popołudniowej wycieczki z każdym kolejnym km zaczęłam odczuwać coraz większe zmęczenie. Nie pamiętam kiedy ostatnio podczas 50 km wypiłam ponad półtora litra wody. Pomijając okropny gorąc, obydwa dzisiejsze wypady były bardzo fajne. Dziękuję wszystkim za towarzystwo i do następnego :)


Do sklepu i na serwis

Piątek, 1 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Miał być dziś po południu wypad z Bartkiem (MisterDry) i Gawłem wzdłuż Warty. Jednak nie było nam to dane. Przed wypadem okazało się, że nie mam już w zasadzie klocków w tylnym hamulcu. Tak więc pojechaliśmy do sklepu by je zakupić i od razu zamontować, a potem mieliśmy udać się na miejsce zbiórki. Niestety wymiana klocków nie była tak łatwa, bo był problem z rozepchaniem tłoczków. Skończyło się na upuszczeniu odrobiny płynu i dopiero wtedy tłoczki puściły. Było jednak już za późno, bo chłopaki już wyruszyli na wypad. Dodatkowo okazało się, że już drugi raz popsuła mi się manetka od tylnej przerzutki (a niecałe 4 miesiące temu była wymieniana na gwarancji). Nigdy więcej Sram X7. Nie mieliśmy już ochoty na żadną wycieczkę, więc pojeździliśmy jeszcze po sklepach w poszukiwaniu dziubka do Camelbak'a jednak nigdzie nie udało nam się go dostać. Postanowiliśmy wracać już do domu. Powrót przez II Aleję, Mirowską, ścieżką koło Galerii i wzdłuż rzeki do Bór.