Błotno-wodna "asfaltowa" wycieczka z Jurabike
Na miejscu szybko okazało się, że plan asfaltu został przebity przez terenową opcję wycieczki. Nie byłam pewna czy mój nadgarstek to wytrzyma, a Alek wahał się czy da radę na prawie szosowych oponach, ale jak już przyjechaliśmy na start to nie chcieliśmy się wycofywać i pojechaliśmy razem z całą ekipą. Początkowo prowadził Bartek. Najpierw przez Kucelin i cmentarz Żydowski. Potem kawałek asfaltem przez Legionów no i w teren. Na początek podkazd na Ossona. Na szczycie pierwszy raz rozdzielamy się. Cześć z nas, w tym ja, Alek, Mirek i chyba Paweł zjeżdża normalnym zjazdem do czerwonego pieszego, a reszta pokonuje zjazd downhillowy.
Prawie cała ekipa :D© EdytKa
Ze Zbyszkiem na Kucelinie© EdytKa
Alek gdzieś na Kucelinie© EdytKa
Na czerwonym pieszym za Ossona© EdytKa
Kontaktujemy się telefonicznie i spotykamy się wszyscy kawałek dalej. Wspólnie jedziemy terenem w stronę Przeprośnej Górki. I tutaj zaczyna się robić ciekawiej. Musimy przedostać się przez dośc obfite błoto. Rowery prawie całe ubłocone, a jak okazuje się potem, to był dopiero początek :D Najlepsze było dopiero przed nami :D
Błotko między Ossona a Przeprośną© EdytKa
Dojeżdżamy do asfaltu. Obawiając się o nadgarstek rezygnuję z terenowego podjazdu i zjazdu z Przeprośnej Górki i tym samym decyduję się jechać do Mstowa asfaltem. Alek jedzie razem ze mną. Reszta ekipy wybiera wariant terenowy. Umawiamy się na spotkanie na rynku we Mstowie. Będąc już na rynku kontaktujemy się z ekipą. Okazuje się, że możemy trochę odpocząć, gdyż pojechali nieco inna drogą i taplają się we wodzie, więc musimy na nich trochę poczekać. Po jakichś 25 minutach jesteśmy znów w komplecie.
Nasze rowery na rynku we Mstowie© EdytKa
Ekipa w Mstowie na rynku© EdytKa
Na rynku opuszcza nas Mirek, który kieruje się asfaltem w drogę powrotną. Razem z resztą ekipy jedziemy asfaltem w stronę kościoła, a potem podjeżdżamy terenem na górę snowparku. Zjeżdżamy szybkim singlem nad zalew. Tam decyzja co dalej. Wąską ścieżką między trawami docieramy do Warty, która z powodu ostatnich deszczy nieco wezbrała. Noe ale skoro już tutaj dotarliśmy próbujemy przedostać się na drugą stronę. Efekty widoczne na fotkach i filmie poniżej. Najciekawszą kąpiel miała Agnieszka :D
Tuż przed kąpielą w rzece© EdytKa
Przejazd przez rzeczkę:
Przeprawa przez rzekę© EdytKa
Po pokonaniu rzeki jedziemy dalej prawie cały czas brodząc w wodzie, na wysokość prawie 3/4 koła. Po pokonaniu około kilometra, okazuje się, że wodna ścieżka doprowadziła nas jedynie do ogromnego zalewiska i musimy z powrotem wrócić się do rzeki i przebić się ponownie na drugi brzeg. Tym razem już bez dodatkowych kąpieli jak najszybciej na drugą stronę, bo komary nie dają spokoju.
Pokonujemy kolejną wodę© EdytKa
Jazda po mokradłach:
Rower po jeździe w zalewiskach© EdytKa
Po wodnych kąpielach decydujemy się dotrzeć do jak najbliższego asfaltu. Okazuje się, że znajdujemy się w Kłobukowicach,. Tutaj nawet asfalt miejscami jest pod wodą, która wylewa się spod mostu na drogę.
Asfalt w Kłobukowicach po ostatnich ulewach© EdytKa
Dalej jedziemy cały czas asfaltem, przez Zawadę, Małusy Wielkie i Turów do Olsztyna. Udajemy się do leśnego na izotonik. Pogoda ładna to i rowerzystów w leśnym tłumy. Korzystając z prysznica zmywamy z siebie resztki błota. Po krótkim odpoczynku zbieramy się z powrotem. Bartek, Aga i Przemek jada jeszcze trochę popływać w okolicach Mstowa, a my z resztą ekipy Jurabike jedziemy terenem przez Skrajnicę, potem rowerostradą do końca, kawałek terenem do torów, na drugą stronę, przez lasek do Bugaja i potem przez Michalinę do DK1. Żegnamy się z częścią ekipy i razem z Rafałem jedziemy jeszcze na myjkę. Następnie już prosto do domu.
Normalnie wariaci :D Zamiast grzecznie asfaltem to zachciało im się taplać w błocie i wodzie po kolana :D A potem rowery na serwis :D Na szczęście nie było tak źle. A co więcej, było wesoło i śmiesznie, no i wrażeń nie brakło :) Nikt się nie utopił, każdy wrócił cały z bananem na ustach. A przecież chyba o to chodzi :D Dziękuję wszystkim za udany i interesujący wypad i niecierpliwie czekam na następna jazdę w tym gronie :)