Niedzielna asfaltówka
Z Julianki cały czas po szosie, przez Zalesice, Lipnik, Żuraw, Lusławice, Czepórkę, Piasek, Pabianice, Siedlec do Ostrężnika. Ubrałam się trochę za grubo, przez co było mi zbyt gorąco i ciężko mi się jechało. Na każdym podjeździe zostawałam z tyłu. W barze Ostrężnik zrobiliśmy pierwszy postój, by coś zjeść i wysuszyć ciuchy. Zrzuciłam z siebie jedną z niepotrzebnych bluzek, by jechało mi się bardziej komfortowo. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej przez Złoty Potok, Zawadę, Czatachową, Żarki, Wysoką Lelowską, Przybynów, Zaborze, Biskupice Nowe (gdzie podczas dość długiego podjazdu poczułam nagły przypływ sił i wtoczyłam się na szczyt niezwykle szybko, wyprzedzając po drodze nawet chłopaków jadących dość spory kawałek przede mną i Darią). Dalej przez Biskupice do Olsztyna. Tutaj druga przerwa w barze leśnym. Powrót przez Kusięta, koło Guardiana, Ocynkowni, koło pętli tramwajowej, przez rondo Reagana i Aleję Pokoju. Koło PZU pożegnanie z Darią i Rafałem i dalej Jagiellońską i Orkana do domu.
Wycieczka w bardzo miłym towarzystwie i słusznym tempie. Dystans również zacny biorąc pod uwagę fakt, że temperatura utrzymywała się dziś cały czas poniżej zera. Jedyne czego żałuję to to, że gdybym wiedziała, że asfalty będą suche i nie będzie na nich lodu to zdecydowałabym się jechać Rockim, a nie zimówką. Mogłabym trochę mniej się wtedy zmęczyć. Zobaczymy co jutro powiedzą moje mięśnie :D
Przejazd przez Pabianice© EdytKa
W Wysokiej Lelowskiej© EdytKa
Daria i Rafał w Wysokiej Lelowskiej© EdytKa
Przejazd przez Przybynów© EdytKa