Droga do i z pracy, a potem kilka km po mieście
Po pracy w strasznym upale przez miasto - Sobieskiego, Pułaskiego, Popiełuszki, Jana Pawła i Rynek Wieluński na Klasztorną schłodzić się przez 3 minuty przy minus 130 stopniach Celcjusza. Na przejeździe rowerowym przy trójkącie mało brakło potrącił by mnie niesforny kierowca, który stojąc na czerwonym świetle i nerwowo oczekując na zieloną strzałkę, nie zauważył, że ja już miałam zielone światło i ruszył akurat w tym samym momencie, w którym ja już byłam przednim kołem na pasach.
Po schłodzeniu się i półgodzinnych ćwiczeniach do domu. Pojechałam przez Rynek Wieluński, Popiełuszki, III Aleję, Nowowiejskiego i Sobieskiego do linii tramwajowej. Dalej już taką trasą jak z pracy do domu. Strasznie dziś gorąco. Powrót do domu był strasznie mozolny, jechałam totalnie bez energii. Do tego przez skrzywioną sztycę znów nie mogę dopasować odpowiedniej pozycji do siodełka.
Wieczorem jeszcze parę km z Robertem przez Jesienną i 11-tego Listopada na stację benzynową, po korek od wlewu gazu, który wczoraj podczas tankowania pozostał na stacji. Powrót między blokami przez osiedle. Pod wieczór jechało się już całkiem fajnie - od razu lepiej się kręci jak jest trochę chłodniej.