Droga do i z pracy, a potem terenem do Mstowa

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(2)
Rano droga do pracy tą samą trasą co zwykle. Nic szczególnego po drodze się nie wydarzyło. Po pracy powrót do domu. Rower już coraz gorzej jeździ, chyba zaczyna kończyć swój żywot :( W sumie to nic dziwnego, skoro od października przejechałam na nim jakieś 5300 km.

Po południu umówiłam się na 17,30 z Kasik (w końcu udało się umówić na wspólną wycieczkę), mario66 i STi na przejażdżkę do Mstowa. Robert przyjechał po mnie wcześniej i razem pojechaliśmy pod skansen na miejsce zbiórki.

Pojechaliśmy asfaltem w stronę huty, na rondzie w lewo i potem szutrówką do cmentarza żydowskiego. Przez cmentarz i następnie do Legionów. Zjechaliśmy ze ścieżki na Legionów w teren i pojechaliśmy bokiem przez górę Ossona. Na piachu dwukrotnie się zakopałam, ale za to podjazd poszedł mi dziś bardzo dobrze, pomimo tego, że opony ślizgały się na kamieniach, a łańcuch przeskakiwał po zębatkach. Po przejechaniu przez Ossona dognaliśmy dalej terenem w stronę Przeprośnej górki, pod którą również podjeżdżaliśmy terenowo. Tutaj już było nieco trudniej, ale udało się wjechać. Na szczycie zrobiliśmy chwilę przerwy i ruszyliśmy dalej.

Nie zjeżdżaliśmy już terenem, tylko dojechaliśmy szutrówką do asfaltu do zielonego szlaku rowerowego prowadzącego na Siedlec. Rozpędziłam się z górki, przysiadłam Mariuszowi na kole i pod kolejną górkę wtoczyłam się wyjątkowo sprawnie – z prędkością 27 km/h tuż pod szczytem. Od Siedlca jechaliśmy dalej asfaltem zielonym / czarnym rowerowym do rynku we Mstowie. Przejechaliśmy wokół rynku i kierowaliśmy się w stronę kościoła. Przed kościołem w prawo i dalej asfaltem, aż opuściliśmy Mstów. Zjechaliśmy na nowiutką asfaltową ścieżkę rowerową, którą przez Rajsko dojechaliśmy do Kłobukowic. Zatrzymaliśmy się na moście nad rzeką na szybkie foto, po czym posiedzieliśmy chwilę w altance przy placu zabaw.

Po przerwie ruszyliśmy dalej. Robert jeszcze chwilę został, ale oznajmił, że nas dogoni, po czym dojechał do nas z pałką wodną, którą zerwał nad rzeką i podarował mi zamiast kwiatka :D W pełnym składzie pojechaliśmy asfaltem przez Zawadę do Mstowa zielonym / czarnym rowerowym. Przy źródełkach zrobiliśmy krótki postój, aby nabrać trochę wody do bidonów. Jednak żeby nie było tak kolorowo, przy okazji poparzyły mnie pokrzywy.

Trzymając się czarnego szlaku dotarliśmy asfaltem ponownie do rynku we Mstowie, po czym dalej asfaltem zielonym / czarnym rowerowym pojechaliśmy przez Siedlec i obok Przeprośnej górki na Mirów. W tę stronę również bardzo sprawnie udało mi się pokonać podjazd, a zjazd był niesamowity :D Na Mirowie skręciliśmy w prawo i za mostem nad rzeką zjechaliśmy w teren na zielony rowerowy / czerwony pieszy. Ścieżką wzdłuż rzeki, która w niektórych miejscach mocno zarosła dojechaliśmy do DK1.

Następnie już przez miasto pojechaliśmy obok rynku na Zawodziu, kawałek wzdłuż trasy, pod wiaduktem pod trasą i następnie szutrówką obok Galerii, a potem ścieżką rowerową do Krakowskiej. Następnie ścieżką wzdłuż rzeki do Bór. Przy skrzyżowaniu z Niepodległości Kasik i mario66 pojechali w stronę Rakowa, a my z Robertem przez Bór i Jagiellońską pod mój dom. Niedaleko Makro wyprzedziliśmy emul_007 z chłopakiem. Robert odwiózł mnie do domku i pojechał do siebie.

Przyjemna popołudniowa wycieczka w miłym towarzystwie. Temperatura w sam raz do jazdy. Całą drogę towarzyszyło nam słońce. Jak to często bywa tym razem mario66 również poprowadził nas nieznanymi dotąd drogami. Udało mi się nawet wjechać bez większych problemów terenem na Przeprośną na slickach. Jedyny minus wycieczki był taki, że coraz bardziej przeskakuje mi łańcuch z powodu zajechania napędu. Zaczyna to być coraz bardziej uciążliwe i coraz mniej bezpieczne. Trzeba chyba pomyśleć o zmianie napędu.

Część ekipy na Przeprośnej górce © EdytKa


Ekipa w całości © EdytKa


W Kłobukowicach nad rzeką © EdytKa


No to czas na koń :D © EdytKa


Kwiatek od Roberta :D © EdytKa

Komentarze (2)

Wybrała sobie złe miejsce na odpoczynek :D mario omal jej nie przejechał, a ja też w ostatniej chwili zauważyłam, że ktoś tam leży. Nawet nie zdążyłam wyczaić, czy to kobieta czy mężczyzna

EdytKa 20:02 czwartek, 26 lipca 2012

Dla mnie tereny nie aż takie nieznane, byłem w tym miejscu raptem z raz czy dwa choć okolicę nieco znam. Najlepsza była kobieta "odpoczywająca" przy rzece nieopodal DK1 którą Mario niemal by rozjechał. Zmęczona całym dniem musiała być :D

stin14 19:57 czwartek, 26 lipca 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!