Popołudniowy wypad na Lipówki
W takim składzie pojechaliśmy w stronę huty, ścieżką wzdłuż rzeki i koło Guardiana. Przed torami skręciliśmy w lewo w teren i jechaliśmy kawałek wzdłuż torów. Po pewnym odcinku przejechaliśmy przez tory na drugą stronę, jeszcze kawałek terenem i wyjechaliśmy na asfalt przed pierwszą górką w Kusiętach. Asfaltem pod górkę i przy straży wjazd w teren. No i tu kolejna górka, Terenowe podjazdy są trudniejsze do pokonania, ale udało się. Kawałek czerwonym pieszym, a następnie dalej w stronę Towarnych. Na szczęście nie jechaliśmy przez sam szczyt, tylko minęliśmy go bokiem. Za Towarnymi jeszcze kawałek po większym piasku w stronę asfaltu. Potem asfaltem do rynku w Olsztynie i za rynkiem na Lipówki. Standardowo udało mi się pokonać tylko kawałek terenowego podjazdu. Potem rower wprowadziłam.
Posiedzieliśmy dłuższą chwilę na górze, nawet dziś nie wiało. Uzupełniliśmy płyny, i przy okzji zrobiliśmy kilka fotek idiotofonami Jak zawsze nie obyło się bez dużej dawki dobrego humoru i wspaniałych widoków. Przed zjazdem z szczytu Lipówek dostałam znów lekcję bezpiecznych zjazdów i kilka wskazówek odnośnie odpowiedniej pozycji na rowerze.
Kolejny raz udało się zjechać cało, bez większego strachu, w dodatku czerpiąc z tego przyjemność :) Gdy dojechaliśmy już do asfaltu niedaleko baru leśnego dołączył do nas Piotrek – syn Zbyszka. Czekała mnie jeszcze ostatnia terenowa górka – na Skrajnicy. Chociaż ta już ostatnio nie sprawia mi kłopotów. Dalej asfaltem do rowerostrady, rowerostradą do końca, kawałek ścieżką do nastawni i potem asfaltem koło Guardiana. Dalej ścieżką wzdłuż rzeki w stronę skansenu, Aleją Pokoju, Jagiellońską i przez osiedle do domu.
Dziś było dużo cieplej niż wczoraj. Nie było też takiego mocnego i chłodnego wiatru. Jechało się o wiele przyjemniej. Mogliśmy również na Skrajnicy podziwiać przepiękny zachód słońca. Oby więcej takich wyjazdów :)
Na Lipówkach:
Wiosna w pełni:
Iść ciągle iść (jechać) w stronę słońca, w stronę słońca, aż po horyzontu kres…