Trening w terenie
W Sokolich zrobiliśmy dwie pętelki. Najpierw żółtym rowerowym, potem podjazd czerwonym pieszym na Puchacz, zjazd fajnymi technicznymi singielkami i następnie podjazd czarnym pieszym na drugą pętelkę. Na jednym zjeździe razem z Markiem obydwoje lądujemy na glebie. Chciałam ominąć dość duży uskok i w tym samym momencie Marek dość rozpędzony uderzył w mój rower. Na szczęście obyło się bez większych konsekwencji i ruszyliśmy dalej. Z Sokolich kierujemy się żółtym / zielonym pieszym na Biakło. Podjechałam dziś nieco dalej niż zwykle, ale i tak na sam szczyt się nie udało. Zjazd z Biakła i podjazd na Lipówki. Z Lipówek zjazd w stronę Olsztyna, po czym podjazd na zamek od strony wieży widokowej. Całego podjazdu pokonać mi się niestety nie udało. Zjazd z zamku do rynku w Olsztynie, gdzie robimy przerwę na uzupełnienie płynów. Następnie mijamy zamek bokiem i udajemy się do kamieniołomu Kielniki. Po drodze Andrzej pokazuje nam jeden fajny podjazd. Wjeżdżamy na gorę kamieniołomu i następnie prawym zboczem zjeżdżamy do środka. Tym razem zjazd pokonany w całości, ale na końcówce nie obyło się bez małego driftu. Drugim zboczem podjeżdżamy ponownie na górę i jedziemy znów w stronę zamku. Kolejny dziś raz wjeżdżamy na zamek (tym razem podjechałam troszkę dalej, ale i tak nie do końca). Na koniec jeszcze jeden zjazd z zamku do rynku.
Na skałkach
Na zjeździe zauważamy leżącego na ziemi rowerzystę, nad którym pochyla się dwóch kolejnych. Okazało się, że chłopaki zjeżdżali bez kasków i jeden z nich wyleciał przez kierownicę i uderzył głową i barkiem o ziemię. Na chwilę nawet stracił przytomność. Chłopaki wezwali karetkę, a my zjechaliśmy do rynku, by poczekać na jej przyjazd i pokierować ją na miejsce wypadku. Było już jednak późno, więc Andrzej powiedział, że sam poczeka na przyjazd karetki, bo ma do domu dużo bliżej niż my. W trojkę z Łukaszem i Markiem ruszyliśmy w drogę powrotną. Terenowo przez Ostrówek (gdzie stoi już metalowa wieża) i dalej terenem przez Skrajnicę. Następnie rowerostradą do końca, terenem do torów, przez lasek, asfaltem przez Bugaj, koło Michaliny i przez Błeszno, gdzie każdy po kolei rozjeżdża się w swoją stronę.
Filmik z wypadu:
Prognoza na szczęście się dziś nie sprawdziła. Nie spadła na nas ani jedna kropla deszczu, a miało przecież konkretnie lać. Wbrew zapowiedzi meteorologów było dość gorąco i mogliśmy oglądać przecudny zachód słońca. Kilometrów dziś za wiele nie wyszło, a mimo tego dosyć się zmęczyłam. Dziękuję za towarzystwo i do następnego :)