Terenowo po Jurze
Najpierw jedziemy Aleją Pokoju i przez Kucelin. Potem przez Cmentaż Żydowski i Legionów. Do umówionej godziny mamy jeszcze trochę czasu, więc kierujemy się do kamieniołomu Prędziszów. W kamieniołomie zjazd i na samym dole spotykamy znajomych z Clubu CONA (Częstochowski Oddział Niezależnego Airsoftu), którzy dziś mają w planie nakręcić krótki filmik o swoich zainteresowaniach. Kilka prób podjazdu i zjazdu i czas kierować się na miejsce spotkania. Na Legionów Tomek już czekał. We trójkę atakujemy podjazd na Ossona, a potem pokonujemy jeszcze kilka singlowych podjazdów i zjazdów. na jednym ze zjazdów Alek łapie kapcia w Rockym, więc jest okazja przetestować moją pompkę na naboje. Kierujemy się na ostatni podjazd na Ossona (ten krótki, a stromy). I tutaj jak dla mnie paradoks - na Cube, który waży niecałe 10 km nie podjechałam, a na Rockym o wadze blisko 12 km się udało :D Przyzwyczajenie do sprzętu. Później zjazd z Ossona, po czym czerwonym rowerowym na Zieloną Górę, gdzie atakujemy dwa podjazdy. Pierwszy dużo trudniejszy, drugi już lżejszy. Całości podjechać nie dałam rady, ale i tak podjechałam więcej niż dotychczas. Następnie zjazd do czerwonego rowerowego i do Kusiąt. Kawałek asfaltem i za górką w prawo w teren w stronę Towarnych. Podjazd pod jaskinię, potem kawałek na nogach na szczyt i zjazd do polany. Dalej na szczyt Gór Towarnych. Chłopaki podjeżdżają trudniejszym podjazdem, ja jadę łagodniesjzym dookoła. Następnie zjazd i asfaltem do Olsztyna. Przejeżdżamy koło leśnego i wjeżdżamy na Biakło - a dokładniej - chłopaki pokonują całość podjazdu, a ja około połowę. Ostatni dziś zjazd i powrót.
Widok na zamek w Oslztynie - fot. Alek
Podjazd na Góry Towarne
Kawałek asfaltem, a potem przeciwpożarówką do poczatku rowerostrady. kawałek terenem do torów, po czym asfaltem koło nastawni i Guardiana. Wzdłuż rzeki na Kucelin i potem Aleją Pokoju, gdzie mijamy Rafała z synem. Koło Jagiellończyków żegnamy Tomka i wracamy we dwójkę do domu.
Bardzo zakręcony ten dzisiejszy dzień, ale fajnie, że udało się wyrwać na rower choćby na te dwie i pół godzinki. Siły pomału wracają, a to cieszy :)